MOJA HISTORIA W PODLESICACH
fot. Grzegorz Sikorski@DAGMA PHOTO
Pierwszą książką jaką przeczytałam była rzecz o polskich himalaistach i wtedy w głowie przedszkolaka zrodziła się pasja, która nie minęła mi przez kolejnych 20 lat. To właśnie chęć zobaczenia Himalajów i ciekawość innych gór zaprowadziły mnie na różne kontynenty i pozwoliły doświadczyć emocji, które cenię w życiu najbardziej.
O Podlesicach wiedziałam, że są mekką środowiska wspinaczy, ale trafiłam tu dopiero na studiach i z tutejszymi skałkami zaprzyjaźniłam się przez kurs wspinaczkowy, który dał mi adrenalinę i wiedzę. Za kilka lat znalazłam miejsce na dom i odkupiłam je od mojego pierwszego instruktora wspinaczki. W domu w Podlesicach 38 zamieszkałam latem 2000 roku. Przez 8 lat toczyło się w nim intensywne życie towarzyskie do momentu kiedy w chłodny marcowy wieczór pożar nie zabrał mojego miejsca na ziemi. Trudna decyzja o odbudowie tego domu powiększonego o pensjonat zapadła szybciej niż opadł pył na zgliszcza. Samotne wyzwanie budowy było dla mnie na miarę Mount Everestu i najbardziej ekscytującą przygodą w życiu. Od pierwszej przybitej deski towarzyszył mi berneński pies pasterski „Berni”, który od 4 tygodnia swojego życia penetruje Podlesickie zakątki i tworzy ze mną klimat tego domu.
Każdego dnia, który spędzam teraz w tych skromnych progach czuję jak ten DOM oddaje mi energię wkładaną w niego przez kilka lat budowy. Ściany, wnętrza i wykończenia budowałam ja, ale całość zbudowała mnie.